wtorek, 14 sierpnia 2012

Ciągły pośpiech.



          Dzień za dniem mija niepostrzeżenie. Pracy coraz więcej, czasu coraz mniej. Dopiero pakowałam swoje życie w walizki, a w rzeczywistości od tamtego momentu minęły już ponad dwa miesiące. Tyle czasu, a uciekł mi on jak piasek przez palce. Zdołałam wyłapać jedynie kilka ziarenek, które później powieszę w ramkach nad moim łóżkiem. 


Tu wszystko wydaje się dziać szybciej. Ludzie nie mają czasu by przystanąć i wziąć oddech. Ciągle gonią za czymś czego nie mają, nie skupiając uwagi na niczym innym. Starają się osiągnąć nie do końca sprecyzowany cel. To wszystko spowodowane jest tym, że świat, w którym żyjemy został zdominowany przez głupotę. Próbując się w nim odnaleźć szukamy sensu życia, ale przecież poszukiwania musimy zacząć od siebie. Niejednokrotnie, stojąc w kolejce po poranną kawę, widuję pędzące osoby z telefonem przy uchu, mające nadzieję, że ta krótka wymiana zdań z bliskimi zastąpi im rozmowę przy śniadaniu. Kończąc ją zapominają o czym ze sobą rozmawiali i zaczynają codzienny wyścig z czasem, który z góry skazany jest na porażkę.
Ameryka daje lekcje życia i uczy doceniać to co jest najważniejsze. Jeżeli się tylko chce, można z tych lekcji wynieść bardzo wiele i tym samym wiele osiągnąć. Czy mi się uda? Zobaczymy. Jak dotąd starałam się być pilną uczennicą i mogę pochwalić się pierwszymi sukcesami, ale jak to się mówi: fortuna kołem się toczy. :))


               

piątek, 10 sierpnia 2012

Początek przygody


Nowy Jork interesował mnie od dawna. Jego wielkość i różnorodność zachowała się w mojej pamięci już pierwszego dnia kiedy go zobaczyłam. Tłum ludzi na Manhattanie, pochodzących tak jak ja z najdalszych części świata, pędzących każdy w swoją stronę, nie zwracających na nikogo żadnej uwagi, dopóki nie wpadną na siebie przypadkiem. Wielkie budynki stojące jeden koło drugiego, prześcigające się ze sobą, który będzie wyższy i bardziej nowoczesny. Dziesiątki helikopterów latających nad naszymi głowami i monitorujących czy aby wszystko jest w porządku. Godzinne korki, w większości składające się ze znanych na całym świecie żółtych taksówek. Oraz to co kobiety lubią najbardziej –sklepy, za których witrynami można spotkać żywe manekiny prezentujące ubrania najlepszych marek. Takie właśnie jest Wielkie Jabłko.


 Tu wszyscy jesteśmy emigrantami poszukującymi bezpiecznego miejsca, by po wielu latach gonienia za marzeniami, osiąść spokojnie. Opuszczamy swoje prawdziwe „ja” i wyruszamy na wyprawę, licząc na to, że znajdziemy odpowiedzi na pytania, które nas nurtują od dawna. Niestety wiele ludzi w czasie swojej wędrówki gubi drogę i zapomina o tym, co jest dla niego najważniejsze. Porzuca swoje ideały i zmienia się całkowicie. Nie jest już dla niego ważna rodzina - lecz pieniądz. Dopiero po wielu latach, gdy zostaje sam ze swoimi zmarszczkami i milionami na koncie, przypomina sobie, co kiedyś było ważne. Oddałby wszystko co ma, by cofnąć czas, ale jest już za późno. Czasu nie da się kupić. Dlatego pamiętajmy, by nie zachłysnąć się wielkością i dumą tego pięknego, a zarazem jakże niebezpiecznego miasta. Zachowajmy umiar i zastanówmy się kiedy jest najlepszy czas by się wycofać i powiedzieć sobie dość.
Ja swoją przygodę z Ameryką dopiero rozpoczynam i żyję z nadzieją, że mi się uda. Będę się starać z całych sił, by nie zagubić swoich ideałów w codziennej gonitwie, a wiem, że tu bardzo łatwo jest zatracić to co najważniejsze. Dotychczas wiele się nie zmieniło. Dalej jestem tą samą osobą, którą byłam. Zobaczymy jak długo będę stawiać czoła codziennym problemom, nie zmieniając się przy tym całkowicie. A obecnie oglądając zmagania naszych rodaków na olimpiadzie, dalej będę zastanawiać się co by było gdyby…